169

Home sweet home.


Drewniane drzwi stanęły na drodze dziewczyny. Pozostały niewzruszone mimo naciśnięcia klamki. Myśli Iny wypełniła nadzieja, szybko jednak została zepchnięta do kąta przez wspomnienia.
Zamknęłam. Nie wiedziałam, po co, ale zamknęłam je za sobą. Wtedy myślałam, że ten ostatni raz…
Uklękła na ganku i sięgnęła palcami w ledwo widoczną szparę. Miejsce, które kiedyś wyznaczyli jej rodzice jako bezpieczne na trzymanie klucza. Młoda elfka syknęła, gdy poczuła palący ból na opuszkach. Nie zważając na to, że coś ją ugryzło, kontynuowała poszukiwania. W końcu jej palce natrafiły w końcu na zimny, metalowy przedmiot. Wyciągnęła go wraz z czerwonookimi, wielonożnymi stworzeniami. W panice zaczęła trząść ręką, aż zrzuciła dwa włochate pająki. Podeszła do wejścia.
Wcale nie muszę tu wchodzić. Mogę pozostawić ten rozdział zamknięty. Poradzę sobie w lesie. Co z tego, że będę zupełnie sama… - Nieskutecznie próbowała przekonać samą siebie.

Klucz z oporem obrócił się w zamku. Ina pchnęła drzwi, ale nie weszła od razu do środka. Nie mogła pozbyć się wrażenia, że będzie musiała zmierzyć się z przeszłością, a nie była jeszcze na to gotowa. Dziewczyna wzięła głęboki oddech i zrobiła pierwszy krok.

Elfka weszła do sieni i rzuciła torbę w kąt. Wszystko było lekko zakurzone. Wyglądało na to, że nikt tu nie wchodził w międzyczasie. Na wprost znajdował się pokój, który kiedyś nazywała swoim. To jednak minęło, gdy tylko rodzice zniknęli. Kolejny krok i znalazła się w izbie. Jadali kiedyś tutaj wspólne posiłki. Sama rzadko kiedy jadała przy stole. Było tyle innych ciekawych miejsc, gdzie można było spożywać posiłek. Dziewczyna podeszła do pieca. Wiedziała, że będzie musiała go rozpalić, jeżeli chce tu spędzić więcej niż jedną noc. Nie miała jednak ochoty robić tego teraz. Noc nie powinna być aż tak zimna. Bez dalszej zwłoki Ina udała się do ostatniego pomieszczenia. Gdy skazano ją na mieszkanie w samotności, zajęła alkowę rodziców.

Jak tylko elfka zbliżyła się do wnęki, do jej uszu dotarło chrapanie. Zatrzymała się i dość szybko zlokalizowała je na łóżku. Odruchowo położyła dłoń na pasku, w miejscu gdzie powinna mieć sztylet. Ręka natrafiła na pustkę. Broń spoczywała na dnie plecaka i nie było czasu po nią sięgać.
Drzwi były zamknięte… ale nie sprawdziłam okien.
Dziewczyna nie łudziła się, że jej rodzina wróciła. Zarys kształtu pod kołdrą był dużo mniejszy od dorosłego elfa. Wiedziała, że ma pełne prawo do tego domu. Ktokolwiek tu przebywał, powinien był wiedzieć, że spotka go kara. W czasie, gdy układała w głowie przemowę, chrapanie ustało. Adeptka magii zdecydowała się odrzucić kołdrę na bok. Nie przygotowywała zaklęcia. Wstydziła się nawet przed sobą przyznać, że się bała. Miała zobaczyć, z kim ma do czynienia, i wtedy obmyślić strategię.
Kołdra błyskawicznie znalazła się na podłodze. Na łóżku nikogo nie było. Zanim do Iny to dotarło, usłyszała za sobą warczenie. Obróciła się wolno i stanęła oko w oko z wilkiem. Zwierzę sięgało jej do pasa, ale przez to wcale nie wydawało się mniej groźne. Ina zrobiła krok w tył, ale przeciwnik przesunął się w jej kierunku. Okno było po drugiej stronie pomieszczenia. Wątpiła, że zdąży do niego dobiec.
- Nic ci nie zrobię. To mój dom, możesz być moim gościem - wyszeptała, ale odpowiedziało jej tylko warczenie. - Widzisz, mam klucz. - Niepewnie wyciągnęła rękę w kierunku zwierzęcia.
Wilk wyszczerzył kły i skoczył. Elfka zasłoniła się rękami, gdy przeciwnik na niej lądował. Czuła pazury na swoim ciele i gorący oddech zbliżający się do jej twarzy. Zwierzę szykowało się do ugryzienia, ale w ostatniej chwili cofnęło pysk. Zapiszczało żałośnie i uciekło w głąb domu. Dziewczyna usłyszała dźwięk tłuczonego szkła, a potem ciszę.

Ina spojrzała na swoje ręce. Jej wzrok natrafił na cztery pary czerwonych oczu. Oszołomiona podeszłą do okna, uchyliła je i bez słowa wypuściła stworzenie. Usiadła na podłodze i oparła plecy o ścianę. Ślad po ugryzieniu pająka zaczerwienił się i bolał ją coraz mocniej.
- Nie ma jak w domu - mruknęła do siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz