161

Mała zmiana tempa.


Wraz z pierwszymi promieniami słońca wpadającymi do pokoju umknął sen. Ina niespokojnie przewróciła się na drugi bok, próbując zatrzymać nocne widzenie.
To wszystko… To tylko sen?
Otworzyła oczy spodziewając się ujrzeć sypialnie Zevrosta. Usiadła gwałtownie i szybko rozejrzała się po pomieszczeniu. W kolorystyce dominowały ciemna zieleń i jasny fiolet. Meble były rzeźbione w różne kształty, głównie motywy roślinne. Wypatrzyła kilka pustawych regałów na książki. Wszystko wskazywało na to, że znajduje się u jakiegoś elfa w mieszkaniu. Dziewczyna odetchnęła głęboko i spróbowała się skupić. Wyczuwała inne energie poza swoją własną, ale nie potrafiła ich do nikogo przypisać.
Usłyszała kroki. Zadziałała instynktownie i schowała się pod łóżko. Zacisnęła powieki, zakryła dłońmi uszy i wstrzymała oddech.

Erathiel wszedł do pomieszczenia niosąc przed sobą tacę. Postawił ją na szafce nocnej i zwrócił się w kierunku łóżka. Rzucił szybkie spojrzenie w kierunku okna, było zamknięte. Dostał się tutaj jedynymi drzwiami, ale nie jedynym możliwym wejściem. Podszedł do jednej z szafek i wyciągnął rękę w kierunku zniszczonego tomu. Tuż przed nim zatrzymał jednak dłoń.
- Nie, to przecież za wysoko… - Zawahał się i obrócił się plecami do ściany. - Ina? Ina, gdzie jesteś?!

Głos, który przebił się przez nieszczelną barierę z dłoni dziewczyny, wydał jej się znajomy. Minęła jednak chwila, zanim dotarło do niej, do kogo należy.
- Tutaj - odparła cicho i niepewnie.
Inarea poczuła lekki uścisk na swoim przedramieniu. Jednym płynnym ruchem Erathiel wyciągnął ją spod łóżka.
- Wiem, że zdarzyło ci się spać w różnych warunkach, ale powinnaś wiedzieć, że śpi się na łóżkach, a nie pod nimi.
Młoda elfka kiwnęła głową w odpowiedzi. Bardzo starała się nie trząść, ale jej ciało nie poddawało się jej woli.
- Przyniosłem ci śniadanie. Usiądź i zjedz.
Mężczyzna wydawał jej się odległy, mimo że miała go tuż przed sobą. Posłusznie usiadła na posłaniu, ale nie sięgnęła po jedzenie. Warlock odgarnął włosy uczennicy z jej twarzy i dotknął jej czoła. W jednej chwili strach, który wypełniał umysł dziewczyny, przerodził się w coś zupełnie innego.
- Siły ci wracają, ale za wolno. Musisz jeść, nawet jeżeli nie masz ochoty.
Inarea odwróciła wzrok. To nie tak, że nie czuła głodu. Jej żołądek powoli domagał się wypełnienia, ale na szczęście jeszcze nie wydawał żadnych odgłosów.
- Jesteś pierwszą osobą, której pozwalam tu jeść. Powinnaś to docenić.
- Tak jak powinnam docenić to, co powiedziałeś w Undercity? - Spojrzała gwałtownie na Erathiela i odepchnęła jego rękę, która ciągle spoczywała na jej czole.
- Ach, o to ci chodzi… - Westchnął. - Zastanów się, czy mogłem powiedzieć coś innego? Gdybym wykazał jakiekolwiek zainteresowanie twoją osobą, demonica nie miałaby żadnych oporów.
- Wydaje mi się, że i tak nie miała.
- Mogła cię od razu zabić, a nie pozbawiać energii. Różnica tylko pozornie była mało znacząca.
- Nie mogłeś wiedzieć, co ona zrobi!
- Nie? - Uśmiechnął się złośliwie wprawiając Inę w osłupienie. - Nie miała energii, z góry była na straconej pozycji… a ty z jakiegoś powodu byłaś jedynym niemal nieruszonym źródłem mocy. - Pogładził swoją brodę wpatrując się w dziewczynę. - Radziłbym ci się dobrze zastanowić, jak to wytłumaczysz, gdy zaczną się przesłuchania. A teraz zjedz coś w końcu. Jeżeli sama tego nie zrobisz, będę zmuszony cię nakarmić.
Inę przepełniła mieszanka złości i strachu, z którą nie potrafiła sobie poradzić. Otuliła się ramionami i pociągnęła kilkukrotnie nosem. Gdy Erathiel spróbował ją dotknąć, ponownie strąciła jego dłoń.
- Zjem, ale chcę, żebyś wyszedł.
- Wrócimy do tej rozmowy - powiedział elf wstając.
- Nie wątpię - szepnęła, gdy wyszedł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz