163

Wszystko wskazuje na to, że wracam do regularnych aktualizacji - tj. jedna notka w tygodniu. Pozdrawiam i zapraszam do lektury

Ostatnie dni minęły Inie głównie na jedzeniu i spaniu. Nie chciała wdawać się w dyskusje ze swoim mistrzem i za każdym razem ucinała rozmowę. Widziała, że Erathiel jest o krok od  stracenia cierpliwości, ale nie obchodziło jej to za bardzo. Gdy mężczyzna opuszczał dom, wychodziła spod kołdry i udawała się na zwiedzanie jego mieszkania.
Fascynowały ją kolorowe flakoniki wypełnione różnymi płynami, ale nie ośmieliła się ich dotknąć. Nie miała takich oporów z sięganiem po książki. Zwykle przeglądała kilka pierwszych stron i odkładała tom na miejsce. Za każdym razem, gdy trafiała na wspomnienie o demonach, po jej ciele przechodziły dreszcze. Biorąc pod uwagę profesję Erathiela, tak było z większością literatury, na którą trafiła. Jednak nie wszystkie książki o magii dotyczyły warlocków. W zbiorze mistrza Iny znaleźć można było coś o prawie każdym rodzaju mocy. Najbardziej ciekawiły ją teksty o ogniu. Już dawno odkryła, że płomienie jej nie parzą. Do tej pory nie została nauczona żadnego zaklęcia powiązanego z tym żywiołem, mimo że z przeczytanych przez nią tekstów wynikało, że warlocy potrafili władać ogniem. Jedna z ksiąg bardzo mocno przykuła uwagę dziewczyny. "Jak okiełznałem ogień" autorstwa nieznanego maga. Codziennie zaglądała do tej pozycji i starała się przeczytać chociaż kilka zdań, ale zwykle przerywał jej to powrót Erathiela. Jakby mężczyzna dokładnie wiedział, kiedy uczennica sięga po coś, po co nie powinna.

Tego dnia nie było inaczej. Mistrz wszedł do mieszkania niedługo po tym, jak Ina sięgnęła po książkę. Nie zdążyła nawet przeczytać dwóch stron. Dziewczyna szybko odłożyła ją na miejsce i uciekła do sypialni. Erathiel podążył za nią.
- Byłbym naprawdę wdzięczny, gdybyś nie grzebała w moich rzeczach bez mojego pozwolenia - powiedział zrezygnowany.
Młoda elfka nie odpowiedziała, tylko skryła się pod kołdrą.
- Nie. To nie sprawia, że jesteś niewidoczna. Pójdę teraz do pokoju i masz tam za chwilę przyjść. Musimy porozmawiać.
- Nie chcę z tobą rozmawiać - burknęła ledwo słyszalnie.
- Doszliśmy do momentu, w którym mnie to przestało obchodzić. Zjesz dzisiaj przy stole, jak na elfa przystało, i przynajmniej wysłuchasz tego, co mam do powiedzenia. Jeżeli ci to nie pasuje, to... - urwał zdanie w połowie i wpatrywał się w sylwetkę uczennicy skrytą pod kołdrą. Odetchnął głęboko i wyszedł nie kończąc wypowiedzi.
- To…? - zapytała samą siebie Ina wyglądając ze schronienia.
Nie wiedziała, ile dokładnie czasu minęło od zdarzeń w Undercity. Nie liczyła dni, które tu spędziła. Nie była też pewna, jak długo była nieprzytomna. Erathiel zajmował się nią, mimo że na swój dziwny sposób. Nie mogła mu zarzucić, że zostawił ją samej sobie. Przynajmniej nie tym razem.
Obmyła się w misce z wodą. Rano była jeszcze ciepła, ale wtedy Ina nie miała ochoty na mycie. Przebrała się w czyste ubrania, przeczesała włosy, żeby nie wyglądało, że właśnie wstała z łóżka, po czym podążyła do jadalni.

Erathiel właśnie nalewał herbatę do kubków, gdy uczennica podeszła do niego.
- Miło, że do mnie dołączyłaś. Siadaj.
Inarea wykonała polecenie, po czym sięgnęła po napój.
- Uważaj, gorące.
Siedzieli dłuższą chwilę w milczeniu. Dziewczyna wpatrywała się w parującą ciecz, a mężczyzna zdawał się być myślami zupełnie gdzieś indziej.
- Chciałeś o czymś porozmawiać… - przerwała ciszę spoglądając na swojego mistrza.
- Wiem, że to nie jest dla ciebie ani łatwe, ani przyjemne, ale nie możesz spędzić reszty życia zamknięta w sypialni. Do tego wszystkiego w mojej sypialni. - Kontynuował, nie dając odpowiedzieć Inie. - Musimy też w końcu ustalić wspólną wersję tego, co się wydarzyło w Undercity.
Adeptka magii wzdrygnęła się na dźwięk tej nazwy.
- Wspólną wersję? Nie rozumiem… - odparła, bo Erathiel zamilkł.
- Na początek chciałbym się dowiedzieć, dlaczego byłaś przytomna i odcięta barierą od pozostałych.
- Nie chcę o tym myśleć… - opuściła głowę.
Mężczyzna delikatnie złapał ją za brodę i uniósł twarz Iny, by spojrzeć jej w oczy.
- Wiem, że mi nie ufasz. Mam tego świadomość i wcale mi z tym nie jest dobrze. Czy chcesz, czy nie, ale musisz. Musisz powiedzieć mi wszystko, co widziałaś, co tam się działo, byśmy mogli ustalić, czego absolutnie nie możesz powiedzieć na przesłuchaniu. W ogóle będę zabiegał o to, by w ogóle cię nie przesłuchiwano, ale do tego muszę poznać wszystkie szczegóły. Będę mógł powiedzieć, że nie jesteś w stanie rozmawiać o tym z nikim obcym, ale postanowiłaś się mi wygadać.
- Spróbuję… ale tylko, jeżeli ty opowiesz mi kiedyś o tym, co się wydarzyło po tym, jak straciłam przytomność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz