165

Wieczorne elfów rozmowy...


Pukanie do drzwi wyrwało Inę z letargu. Otuliła się mocniej kołdrą, gdy Erathiel nacisnął klamkę i zajrzał do pokoju.
- Przygotowałem kolację. Mam nadzieję, że zaszczycisz mnie swoją obecnością w jadalni.
- Nie jestem głodna… - mruknęła dziewczyna.
- Źle się wyraziłem. Wstań i chodź zjeść ze mną posiłek.
Inarea niechętnie wygrzebała się z ukrycia i opuściła sypialnie. Zajęła miejsce obok mistrza przy stole.
- Nie możesz… a z resztą, już to mówiłem.
- Czego właściwie ode mnie chcesz?
- Mam cię za inteligentną osobę. Naprawdę chcesz, bym odpowiedział na to pytanie? - westchnął. - Zjedz, a potem opowiedz mi to, co tam się wydarzyło. Nie mogę dłużej czekać. Jeżeli wolisz, mogę zadać ci pytania, ale ostatnio nie skończyło się to za dobrze.

Inarea starała się opowiedzieć warlockowi wszystko, co pamiętała. Wielokrotnie powtarzała, że właściwie nie rozumiała tego, co się działo. Erathiel jej nie popędzał. W międzyczasie robił jakieś zapiski. Dziewczyna często przerywała swoją wypowiedź, by zebrać myśli albo się uspokoić. Gdy doszła do momentu pojawienia się kapłana, zaczęła się trząść.
- Oni go spalili - wyszeptała po dłuższej pauzie. - Incubus kazał warloczce podpalić stos, do którego wcześniej przywiązał kapłana. On krzyczał, modlił się… ale to nic nie dało - jej głos się załamał.
- Czy ktoś poza tobą to widział?
Pytanie elfa zaskoczyło Inę. Przymknęła powieki próbując sobie przypomnieć.
- Możliwe, że Carendin i drugi nieumarły, zanim padł nieprzytomny. Kobieta odebrała moc wszystkim, którzy byli w okolicy. Wydaje mi się jednak, że nikogo nie zabiła - zawahała się i dodała - poza kapłanem.
- O ile nie zostanie uznane, że cały ten incydent to jej wina. Wtedy śmierć tam obecnych zostanie jej przypisana. Co było dalej?
- Warloczka przeniosła zebraną energię na stos i otworzyła przejście, z którego wyszedłeś ty.
Ina przez całą opowieść zaciskała dłonie w pięści. Gdy wypowiedziała ostatnie zdanie, rozluźniła mięśnie, a po jej policzkach pociekły łzy. Erathiel nie zareagował na to. Był pewien, że dziewczyna odtrąci jego rękę, gdyby spróbował ją dotknąć. Czekał cierpliwie, aż uczennica się uspokoi.
- Dziękuję - powiedział, gdy adeptka przestała płakać. - Teraz ty mnie wysłuchaj.
Erathiel zabronił Inie wspominać o tym, że demony odcięły ją od pozostałych. Tak samo nie mogła przyznać się, że rozmawiała z demonami w ich języku. Mężczyzna zdawał się wahać, czy powinien o czymś powiedzieć uczennicy.
- Wątpię, że zrobiłaś to celowo, więc muszę ci coś wyjaśnić. To, co użyłaś na samym końcu, nazywamy rozkazem. Prosta komenda, bardzo często zmuszająca niezwiązanego z nami demona do posłuszeństwa. Niewiele warlocków jest w stanie tego używać… Dodatkowo z tego, co wiem, wszyscy, którzy posiedli tą umiejętność, najpierw musieli się scalić z demonem. Czy chcesz mi o czymś powiedzieć?
Ina nie zrozumiała, co sugerował mistrz, ale zdecydowanie jej się to nie spodobało. Gwałtownie poderwała się z krzesła. Na dodatek nie zapomniała mu tego, co zrobił pod koniec. Nie była pewna, czy przeżyłaby, gdyby nie użyła tego rozkazu.
- Nie mam ci nic do powiedzenia!
- A ty dalej o tamtym? Długo jeszcze masz zamiar się o to złościć? Przepraszam, o to ci chodzi? O usłyszenie tego jednego słowa, nie zwracając uwagi na to, że uratowałem ci wtedy życie?!
- Chyba tylko w swojej głowie mnie wtedy uratowałeś!
- Rozmawiasz ze mną, masz nawet siły krzyczeć! A nie widzę, żebyś gdziekolwiek zaczynała gnić, żeby można było uznać cię za nieumarłą!
Młoda elfka zamilkła. Do warlocka dotarło, że przesadził.
- Ino, usiądź, proszę. - Gdy dziewczyna wykonała jego prośbę, kontynuował. - To, czego byłaś świadkiem… Nie powinno się wydarzyć.
- Marne pocieszenie - szepnęła.
- Chcę, żebyś wiedziała, że możesz nigdy więcej czegoś takiego nie doświadczyć. Osobiście nie pamiętam sytuacji, żeby rytuał aż tak źle poszedł.
- Tego jestem pewna. Już nigdy nie wybiorę się na żadne inne grupowe przywołanie.
Erathiel chciał skomentować słowo "nigdy", ale odpuścił. Teraz nie był dobry moment na przekonywanie dziewczyny do rytuałów. Nie po tym, czego doświadczyła.
- Wiedziałem, że twoje życie nie jest zagrożone. Nie dopuściłbym do tego, by było. Masz prawo mi nie wierzyć, niezależnie od tego, jak bardzo mi się to nie podoba. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś ci się stało.
Jego wyznanie było dla Iny szokujące. Wszystko, co Erathiel robił do tej pory, przeczyło jego słowom, ale czy na pewno? Nie wiedziała, co powinna mu odpowiedzieć, więc milczała.
- Jeżeli potrzebujesz jeszcze kilku dni, zrozumiem to. Będziesz jednak musiała wrócić do nauki. Jeżeli nie zaczniesz mieć kontaktu z magią jak najszybciej, możesz już nigdy do niej nie wrócić.
- A jeśli tego właśnie chcę?
- W takim wypadku pozostanie ci tylko wrócić do domu. Możliwe, że niezależnie od twoich chęci, to nie byłby taki zły pomysł. Tutaj wzdrygasz się za każdym razem, gdy ktoś piętro niżej rzuca zaklęcie.
- Chcesz się mnie po prostu pozbyć!
- Uspokój się w końcu! - Mężczyzna uderzył pięścią w stół. - Nie jestem twoim wrogiem.
- Przyjacielem też nie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz